Informuję, że wystąpienie do RPO z protestem przeciwko projektowanemu ustawą, wcieleniu wszystkich mieszkańców nieruchomości zarządzanych przez spółdzielczość mieszkaniową do tych spółdzielni,  nie ma teraz praktycznie żadnego znaczenia. Wynika to  z  uprawomocnienia się (chyba) w d. 7.XII.br., 2. wyroków NSA sygn. II OSK 1216/09  i II OSK 1255/09 z 23.VII.2010r. Wyroki NSA uznały, że we wszystkich sprawach dotyczących współwłasności dzielonej przez spółdzielnię z osobami fizycznymi,(czyli dotyczących nie tylko ustawowego  tzn. zwykłego zarządu) , prawo reprezentowania tych współwłaścicieli na zewnątrz,  przysługuje wyłącznie  zarządowi spółdzielni. Również, że tylko władzom spółdzielni przysługują prawa decydowania o niczym nieograniczonym(!) sposobie gospodarowania współwłasnością np. jej rozbudową. 

   Te ustalenia nie miały wpływu na ostateczne meritum  inkryminowanych tutaj  werdyktów NSA jednak stanowią niedopuszczalny precedens zapewne przyjęty jako dar niebios przez przestępcze, spółdzielcze lobby które nareszcie DOCZEKAŁO SIĘ!  (Bezustannie powtarzane kłamstwo, stało się wiarygodne.)

   W poprzednich pismach do Najwyższych Władz RP wywodziłem, że nie rozumieją One sensu stanowionego prawa a ministrowie RP plotą piramidalne bzdury wprowadzając w błąd Sejm i Senat RP natomiast Ministerstwo Infr. i prywatne związki spółdzielcze (KZRSM RP) tumanią sądy RP głupimi twierdzeniami typu że wg ustawy i względem współwłaścicieli: ”spółdzielnia podejmować [może i]będzie jako zarządca nieruchomości wspólnej zarówno decyzje mieszczące się w zakresie zwykłego zarządu jak i decyzje przekraczające zakres zwykłego zarządu…”.  Co za bzdura! Wszak żadna ustawa  nie dokonała podziału Obywateli  uprawnionych do korzystania z Konstytucji bądź nieuprawnionych ze względu na swoją przynależność do spółdzielni. Owszem Obywatele posiadający  własność  prywatną wyodrębnioną i zarządzaną wsposób zwykły przez spółdzielnię, są również Obywatelami podlegającymi Konstytucji  i posiadają względem swojej własności prawa ochrony własności których nie pozbawiło ich członkostwo w spółdzielni.   Można by wyciągnąć (fałszywy?) wniosek , że Najwyższe Władze RP do których bezskutecznie zwracam się od kilku lat nie tylko nie stosują się do Konstytucji, ale że  po prostu nie rozumieją jej przesłania. Natomiast władze stopnia regionalnego, mogą w „dzikim” (niestety) kraju dopuszczać się mataczenia które przecież nie musi być bezinteresowne. Uważam, że kwestionowane wyżej sformułowania NSA wynikają z systematycznej indoktrynacji społeczności (i Władz) dokonywanej przez lobby. I skutkują takimi (nieuprawninionymi) wnioskami ze "Przepisy ustawy z dnia 15 grudnia 2000 roku o spółdzielniach mieszkaniowych nie wskazują, jakie uprawnienia przysługują zarządcy, o którym mowa w art. 27 ust. 2 tejże ustawy." Przecież (gdyby w domniemaniu - otrzymały prawa niczym nie ograniczone), byłoby  to wierutne głupstwo! Takie dysponowanie cudzą rzeczą byłoby nieważne z mocy prawa. Spółdzielnie otrzymały wyłącznie prawo zwykłego zarządu powierzoną im cudzą (współ)własnością.

   Nie negując prawidłowości sentencji obu orzeczeń, ubolewam że uzasadnienie  wyroków obrazuje głęboki regres praworządności RP w porównaniu do wyroków WSA w Gliwicach (sygn. II SA/Gl 912/07 i 913/07 z 30.VI.2008r.) oraz NSA(sygn.  II SA 1683/08 i 1684/08 z 18.XI.2009r.)   N.b. te  4 (korzystne dla mnie) wyroki WSA i NSA  tym zasadniczo różnią się od inkryminowanych jak na wstępie, że w ich przeciwieństwie, uznały prawo współwłaściciela nie będącego członkiem spółdzielni do współdecydowania o swojej współwłasności. Mniej ważnym jest, że uznały też interes prawny takiego współwłaściciela wynikający z art. 28 KPK co zakwestionowały wyroki NSA z b.r. Niestety, wyroki z 2009r. dały też  początek wypaczeniu prawa bo podkreśliły odebranie prawa decydowania o swojej współwłasności współwłaścicielom będących członkami spółdzielni. Dokonały tego w oparciu o nieadekwatny przepis art. 8 usm. Art. 8 usm zawiera zasady dotyczące gospodarowanie mieniem spółdzielni czyli zarządzania mieniem jej członków  wynikający z art. 3 usm.  W wyrokach z 2009r. zawarto że: „w sprawach nieuregulowanych w ustawie prawa i obowiązki członków spółdzielni [współwłaścicieli] określają postanowienia statutu (art.8 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych). Przepis ten nie znajduje jednak zastosowania do osób nie będących członkami spółdzielni.”  Ostateczna konkluzja cytatu, oddająca w nieograniczony zarząd spółdzielni prywatną własność(wyodrębnioną ze spółdzielni) właścicieli-członków spółdzielni, jest ewidentnie fałszywa. Jest  sprzeczna z Konstytucją RP, międzynarodowymi Konwencjami, acquis communanitaire oraz art. 98 KC w zw. z art. 58 KC.  Art. 8 usm dotyczy tylko osób ubiegających się o uzyskanie lokalu w oparciu o jego przydział na prawach spółdzielczych i nie ma żadnego związku z art. 18 ust. 1 usm który stanowi o zawarciu przez członka spółdzielni umowy z tą spółdzielnią o budowę lokalu stanowiącego odrębną własność. A co za tym idzie, art. 8 jest w części znajdującej się poza rozdziałem 3 usm  dot. „Prawa odrębnej własności lokalu” z którego pochodzi art. 18 usm.

  Zwracam uwagę, że zarządy spółdzielni nie mogły otrzymać carte blanche do zarządzania prywatną własnością wyodrębnioną ze spółdzielni  ale stanowiącą ich indywidualną własność członków spółdzielni  i to niezależnie od członkostwa. Wyroki  NSA  z br. pominęły okoliczność, że w spółdzielczości po wyodrębnieniu prywatnej (współ)własności, zaistniały 2. formy  zarządzania tj.

1.     prywatną własnością spółdzielni (przez jej zarząd) wynikającą z art. 3 Pr. Sp. oraz

  2.  prywatną (współ)własnością spółdzielni  + indywidualnych właścicieli. W tym przypadku, spółdzielnia otrzymała na wyłączność prawo prowadzenia tylko zwykłego zarządu. Inkorporowaniem do usm ustawy o własności lokali, spółdzielczość została zobowiązana względem wyodrębnionej własności stosować art. 1 ust 2 uwl odsyłający do praw o współwłasności ułamkowej tj. art. 195-221KC.

Spółdzielnie nigdy i od nikogo nie otrzymały uprawnień do samodzielnego i nieograniczonego (bo w ogóle nie mogło nastąpić coś takiego bez stosownych tj. ściśle wyartykułowanych pełnomocnictw!)prowadzenia  zarządu wyodrębnioną i cudzą(współ)własnością. Ustawodawca nie mógł dać spółdzielni nieograniczonego pełnomocnictwa do zarządzania (decydowania) o cudzej (współ)własności, bo byłoby ono nieważne z mocy prawa . Cytuję: 

  {„czynności przekraczające zwykły zarząd wymagają albo pełnomocnictwa rodzajowego albo szczególnego do dokonania określonej czynności.” Zgodnie zaś z poglądem SN „pełnomocnictwo rodzajowe powinno określać rodzaj czynności prawnej objętej umocowaniem oraz jej przedmiot (wyrok z 4 listopada 1999 r., OSNC.1999/3/66). Słusznie więc w doktrynie za nieważną na podstawie art. 58 § 1 lub § 2 k.c. uznaje się ewentualną czynność mocującą do dokonywania wszystkich czynności prawnych (M. Pazdan, [w:] System Pr. Pryw., t. 2, s. 475).}

  Wyroki NSA  z 23.VII.br. negujące te zasady  uważam za przykład kazuistycznej, sofistycznej kalki fałszywych tez głoszonych przez lobby,  czyli tylko pozornie słusznego rozumowania.

(Podaję przykład takiego rozumowania: „Sędziemu nie wolno brać pieniędzy za wymierzanie sprawiedliwości - chyba że przyjął je tylko jako oznakę szczodrobliwości, nie musi wszakże oddawać ich, jeśli wziął je za wyrok niesprawiedliwy”.)  Takie rozumowanie przystaje  kauzyperdzie ale nie do SĄDOWI RP. Resume: sąd nie jest źródłem prawa i stanowić go nie może.

  W załączniku zamieszczam adekwatne do sytuacji, wyciągi z orzecznictwa. Cytuję również fragment nie budzącego sprzeciwu  uzasadnienia wyroków WSA w Gliwicach z 30.VI.2008r. dot. samowolnego podjęcia przez zarząd spółdzielni  termorenowacji nieruchomości wspólnej: „W literaturze przyjmuje się (co skład orzekający w pełni podziela), że m.in. takie czynności jak modernizacja i większy remont, nadbudowa i przebudowa - to czynności przekraczające zwykły zarząd, które wymagają zgody wszystkich właścicieli lokali. Inwestycja budowlana na nieruchomości stanowi co do zasady czynność przekraczającą zakres zwykłego zarządu rzeczą wspólną, zatem znajduje zastosowanie art. 199 Kodeksu cywilnego uzależniający skuteczność tej czynności od zgody wszystkich współwłaścicieli. Brak wymaganej zgody niektórych współwłaścicieli może być usunięty w drodze rozstrzygnięcia sądu powszechnego.”

  

   Nie podejmując polemiki na ile zasadnym jest twierdzenie że osoba wnoszącą do NSA  o kasację z 2010r. nie miała  praw strony wynikających z art 28 KPK ale wierząc NSA że  jako lex sp. jej prawa strony wynikały z art. 28 ust. 2 Pr. Bud., w  konfrontacji do moich wywodów jw. pozostaje uzasadnienie, cytuję: „Okoliczność, iż wnosząca skargę kasacyjną jest właścicielem lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębny przedmiot własności  nie oznacza, że może być stroną postępowania w sprawie o wydanie pozwolenia na budowę zainicjowanego przez Spółdzielnię. Bycie właścicielem w ułamkowej części nieruchomości, na której usytuowany jest przedmiotowy budynek nie oznacza, że taki współwłaściciel jest stroną postępowania”.

  Ta argumentacja przypomina mi doniesienia prasowe z lat 60. ub.w.  o dwóch rolnikach posiadających gospodarstwa w centrum uspółdzielczanej wsi, na co oni nie chcieli się zgodzić. W ramach perswazji, umieszczono ich –jakby to dzisiaj powiedzieć – w areszcie wydobywczym. Przecież  dzisiaj obowiązuje zupełnie inna Konstytucja na mocy której, TK za niekonstytucyjny uznał zapis art. 173 ust. 5

 

usm który do 2007r. zobowiązywał spółdzielców-„własnościowców” do wnoszenia wkładu budowlanego w przypadku „modernizacji” budynku! Zatem współwłaściciel budynku, wg logiki wyrażonej przez NSA, jest w mniej korzystnej sytuacji od „własnościowca”?

  Wyrokiem NSA z 10.VII.1987r. sygn. IV SA 381/87  orzeczono że „inwestora należy [dopiero wtedy] uznać za uprawnionego do dysponowania nieruchomością jeżeli uzyskał zgodę właściciela nieruchomości…” Do orzeczenia nie przystaje (kompletnie dla laika niezrozumiała) konstatacja NSA  że „Przyjęcie przeciwnego stanowiska, zdaniem Sądu, niweczyłoby sens wprowadzenia powyższej regulacji art. 28 ust. 2 Prawa budowlanego. Celem tego przepisu było między innymi wyeliminowanie sytuacji, że jeden właściciel mieszkania w budynku wielomieszkaniowym spółdzielczym lub stanowiącym wspólnotę mieszkaniową może blokować wszelkie działania związane z wykonywaniem robót budowlanych wymagających wydania decyzji administracyjnej.” Skoro nie rozumiem sensu trudno mi konstatować że taką tezę uważam za sprzeczną z logiką. Jednak, po pierwsze: zarządca (czyli spółdzielnia)  nigdy nie jest samoistnym inwestorem i być nim nie może. Przecież nie inwestuje swoich środków. Ponadto, wynika to z Dyrektywy  Rady z 24.VI.1992 89/391/EWG. Dyrektywa wyjaśnia, że inwestor jest osobą dla której realizowana jest inwestycja bo jeśli ktoś buduje dla siebie oraz z upoważnienia dla innych  współwłaścicieli, to jest tylko współinwestorem a co najwyżej, formalnie,  inwestorem zastępczym. Sąd  z przyczyn nieuzasadnionych nie zastosował zasady bezpośredniej skuteczności aktu wspólnotowego”. Spółdzielnia dokonując inwestycji we współwłasności , nie mogła być uznaną ani za samodzielnego inwestora ani za uprawnioną do dysponowania nieruchomością wspólną. Przecież inwestorami czyli stronami które poniosą koszta inwestycji wdrożonej przez spółdzielnię nie będzie  nikt inny, jak fizyczni współwłaściciele  oraz  lokatorzy spółdzielni („własnościowcy”) których nikt do  udziału w nowej inwestycji,  zobowiązać nie może. Chcę  podkreślić, że jeśli spółdzielnia ma reprezentować współwłaścicieli przed organami administracji, musi uprzednio uzyskać od nich stosowne, dwojakiego rodzaju  plenipotencje:

1.     do reprezentowania ich w postępowaniu przed organami administracji przy ubieganiu się o pozwolenie budowlane (art. 28.2  Pr.Bud oraz art. 28 KPA); nie wystarcza tylko sam tytuł „zarządcy” nadany ustawą;

2.     do zaciągnięcia ich imieniu kredytu bankowego i złożenia oświadczenia o swoim przystąpieniu do inwestycji (KC –  rozdział Zobowiązania).

Po drugie : uznając że spółdzielnia jest właścicielem nieruchomości w części zamieszkałej przez „własnościowców”,  już wyrokiem TK z 29.V.2001r. sygn. K 5/01 orzeczono,  że: „status prawny właścicieli lokali nie powinien być porównywany ze statusem osób, które przysługuje spółdzielcze prawo do lokalu…”. Po trzecie: nieuprawnioną jest teza że  art. 28 ust. 2 Pr. Sp. pozbawił (współ)właścicieli nieruchomości praw strony bo jest akurat odwrotnie; po czwarte, pojedynczy (współ)właściciel (mniejszość) nie może blokować działań wynikających z wydania decyzji administracyjnej, ponieważ strony obowiązują cywilizowane formy i normy  współżycia w tym  art. 199 KC.

 

   Uważam, że NSA wyciągnął fałszywe wnioski z przepisów prawa twierdząc że: „Wskazać jednak należy, iż zgodnie z art. 48 § 1 ustawy z dnia 16.IX.1982 r. Prawo spółdzielcze zarząd kieruje działalnością spółdzielni i reprezentuje ją na zewnątrz. Ponieważ do zarządzania przez spółdzielnię mieszkaniową zastosowanie będą miały procedury spółdzielcze należy przyjąć, że spółdzielni mieszkaniowej działającej jako Zarządca, o którym mowa w art. 27 ust. 2 ustawy z dnia 15 grudnia 2000 roku o spółdzielniach mieszkaniowych, także przysługuje prawo reprezentowania właścicieli odrębnych lokali na zewnątrz. W przepisanym wypadku działalność spółdzielni nie byłaby zarządem, tylko administrowaniem.” Sformułowanie to uważam za typową konfabulację (znakomicie ułatwiającą spółdzielni popełnienie i maskowanie oszustw) bo chyba nie tak! Spółdzielnia jest suwerenem tylko względem tego, co stanowi jej (jej członków z art. 3 Pr. Sp.) wyłączną własność. Niech się reprezentuje! W przypadku nieruchomości wspólnej wyodrębnionej ze spółdzielni, spółdzielnia jest ograniczona przepisami konstytucyjnymi o ochronie własności. Uważam, że NSA znał ale nie zrozumiał intencji postanowienia SN i przeinaczył je. Postanowienie SN z dnia 27 kwietnia 2001r, sygn. I KZP 7/01 brzmi: „ Za osobę zajmującą się cudzymi sprawami majątkowymi można uznać tylko tego, kogo obowiązki i uprawnienia obejmują łącznie, zarówno dbałość o uchronienie powierzonego mienia przed uszczerbkiem, zniszczeniem lub zagubieniem, pogorszeniem stanu interesów majątkowych, jak i wykorzystanie tego mienia w procesie gospodarowania w taki sposób, aby zostało ono powiększone lub wzrosła jego wartość. Ten zatem kto ma jedynie obowiązki w zakresie dbałości o to, aby stan mienia powierzonego nie uległ pogorszeniu, nie może być uważany za zajmującego sie cudzymi sprawami majątkowymi”. Ale jaki jest tu związek?  Przecież nonsensem byłoby, gdyby spółdzielnia mając warunki a w tym, przede wszystkim,  zgodę pozostałych współwłaścicieli nieruchomości, nie wykorzystała wszystkich możliwości do  zwiększenia wartości zarządzanych (w tym, w znacznej mierze,  swoich prywatnych!) obiektów. Jej obowiązkiem jest pełnienie roli nie tylko zwykłego administratora ale zarządcy będącego współwłaścicielem. I taką rolę spółdzielnia może pełnić nie naruszając powierzonego sobie  zwykłego zarządu rzeczą. Rzeczą,  która ma wielu współwłaścicieli. Spółdzielnia nie ma prawa samodzielnie decydować o nowej inwestycji we współwłasność. Ewentualne spory kompetencyjne pomiędzy współwłaścicielami, jest władny rozstrzygnąć sąd z art. 199 KC.  Równie z art. 5 KC sąd ma prawo i obowiązek ostatecznie zadecydować np. o  skanalizowaniu lub uwodociągowieniu obiektu i w ogóle, w sprawach dot.   wyposażenia budynku co wynika z ustaw o warunkach technicznych jakim powinny one odpowiadać.

   O pomieszaniu pojęć, moim zdaniem świadczy dalszy tok wywodów NSA że  współwłaściciele nieruchomości(niezależnie od członkostwa), poddani są takiemu samemu reżimowi prawnemu jak pozostali członkowie spni. I że o wyodrębnionej (współ)własności mogą praworządnie i ostatecznie decydować  struktury spółdzielcze.  Już wyrokiem TK z 29.V.2001r. sygn. K 5/01 orzeczono,  że: „status prawny właścicieli lokali nie powinien być porównywany ze statusem osób, które przysługuje spółdzielcze prawo do lokalu…”. Żadna ustawa  nie dokonała podziału (współ)właścicieli ze względu na ich przynależność organizacyjną do spółdzielni. Ich prywatna (współ)własność  została  wyodrębniona ze spółdzielni a spółdzielni powierzono tylko prowadzenie zarządu zwykłego tą współwłasnością.

   W dalszym wywodach , powołując się na Konstytucję RP, podaję: art. 31 ust. 2:Każdy jest zobowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie można zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje  Wykładnię  dał wyrok  TK 42/02 z 20.IV. 05r. z 20.IV.2005r: „Stosunki prawne miedzy spółdzielnią mieszkaniową i jej członkami [więc tym bardziej, z ”nieczłonkami”] mają charakter cywilnoprawny, a nie administracyjnoprawny (oparty na podporządkowaniu jednej strony – drugiej)”oraz  uchwała SN z dnia 4 kwietnia 1990, III CZP 7/90: „Prawo spółdzielcze nie stanowi samodzielnej gałęzi prawa. Cywilnoprawne stosunki spółdzielcze są regulowane, jeżeli co innego nie wynika z „Prawa spółdzielczego”, przez przepisy prawa cywilnego. W szczególności uchwały organów spółdzielni, rodzące skutki cywilnoprawne podlegają – jako czynności prawne – odpowiednim przepisom zawartym w kodeksie cywilnym. Uchwały te nie mogą – podobnie jak inne czynności prawne - naruszać przepisów bezwzględnie obowiązujących, ich więc skuteczność podlega z tego punktu widzenia dyspozycjom art. 58 k.c., przewidującego wypadki nieważności czynności prawnych ze względu na niedopuszczalną ich treść”. Powyższe dowodzi,  że NSA opacznie pojmuje treść Pr. Sp. Przecież  USM z 15.XII.2000r. nie odebrała ale wręcz przeciwnie, restytuowała prawo własności prywatnej w spółdzielczości mieszkaniowej skonfiskowane ustawą z 1961r. oraz wprowadziła KC (art. 1 ust. 2 uwl w zw. z art. 27 usm) do stosunków pomiędzy (współ)właścicielami  nieruchomości. 

  W nawiązaniu do (pozornie)kryminogennej ustawy (tylko w interpretacyjnym wydaniu lobby!) o sm z 15.XII.2000r. proszę o zauważenie, że przygotowując  się zawczasu, lobby nie dopuściło by w noweli  usm z 14.VI.2007r. znalazła się oczywistość prawna sformułowana przez senatorów Bielę i Misiaka (poprawka Senatu, Warszawa, dnia 1 czerwca 2007 r. Druk nr 440 Z o treści:"3. Spółdzielnia tworzy fundusz na remonty poszczególnych nieruchomości stanowiących jej zasoby mieszkaniowe oraz lokali stanowiących współwłasność spółdzielni i właścicieli tych lokali. Obowiązek świadczenia na fundusz dotyczy członków spółdzielni posiadających lokale spółdzielcze. Właściciele lokali niezależnie od członkostwa w spółdzielni wnoszą proporcjonalnie do wielkości udziału w nieruchomości wspólnej zaliczki na koszty remontu części wspólnych w nieruchomości, które podlegają rozliczeniu po upływie roku kalendarzowego." Przecież nie umieszczenie tego oczywistego truizmu w ustawie nie oznacza, że nie zawiera on zasadnych i fundamentalnych  podstaw prawnych i ŻE NIE MUSI (bo musi!) ON BYĆ STOSOWANY! Wszak chodzi o elementarne podstawy prawa, które przeciwdziałałyby okradaniu obywateli przez prywatną osobę prawną jaką jest spółdzielnia mieszkaniowa. (Vide: temat odwołania się nin. pisma do tematu  e- maila jw.)

  Indolentne Władze RP pozwalają by spółdzielnie od lat okradały współwłaścicieli z wnoszonego przez nich zaliczkowo, funduszu remontowego. To o czym wyżej to nie wywody akademickie ale poparte osobistym i smutnym doświadczeniem podkreślającym „dzikość” stosunków społecznych w RP. Pomimo wyroków WSA i NSA z 2008r. i 2009r. które uchyliły pozwolenia budowlane na termorenowację nieruchomości wspólnej, moja spółdzielnia nie mając ostatecznego pozwolenia budowlanego, dokonała termorenowacji nieruchomości która nie jest jej wyłączną własnością. Przy tym oszukała władze samorządowe, państwowe i Bank Gospodarstwa Krajowego oraz narzuciła mieszkańcom nieruchomości inwestycję 3 krotnie przewyższającą koszty dopuszczalne ustawą. Inwestycja o żywotności ok. 30 lat nie zamortyzuje się nigdy bo amortyzacja nakładów nastąpi za ok. 60-80 lat. Oznacza to, że już dzisiaj mieszkańcy dokonują przedpłaty na koszy ogrzewania jakie poniosą ich prawnuki za 60-80lat. Pomimo delegalizacji budowy (i braku legalizacji ze strony nadzoru budowlanego), prokuratura i postanowienie sądu zgodnie stwierdziły(uważam, że w ramach koteryjnych układów terenowych), iż wyroki WSA i NSA delegalizujące inwestycję, nie mają znaczenia dla sprawy. Spółdzielnia pewna swoich towarzyskich układów i szantażując mieszkańców skierowaniem zaległości w spłatach inwestycji z ich strony, wyłudza od nich docelowo koszty nierozliczonej rzetelnie  inwestycji (bo żąda zryczałtowanych opłat) rzędu 1,1 miliona zł. Mnie chce okraść na 16,5tys.zł. Wg ustawy, koszt całej inwestycji nie powinien przekroczyć ca 400tys.zł.

  O „dzikości” stosunków społecznych w RP świadczy, że dotacje udzielone z funduszu remontowego na wymianę okien przez spółdzielnię lokatorowi jej lokalu, nie podlegają opodatkowaniu natomiast identyczna dotacja udzielona (współ)właścicielowi nieruchomości wspólnej, podlega opodatkowaniu od dochodów. Nasuwają się dalsze wnioski: RP dopuszczając by spółdzielczość przyjmowała zaliczkowe wpłaty na fundusz remontowy wnoszone przez spółdzielców i nie wymagając od spółdzielni ich precyzyjnego rozliczenia, stworzyła mechanizm pozwalający okradać współwłaścicieli w majestacie prawa a równocześnie mechanizm który kosztem współwłaścicieli, dotuje spółdzielczość. We wnioskowaniu można posunąć się dalej: RP  stworzyła mechanizm którym Sama okrada współwłaścicieli nieruchomości pobierając podatek od (pseudo)dochodów  oraz który, jak „jaśniepańska” darowizna,    sprezentował  spółdzielni  bezpodstawne wzbogacenie! (Interpretacja Min. Finansów nr DD3/033/33/KDJ/09/209.)

 

   Wyroki NSA naruszyły zasadę art. 31 ust. 3 Konstytucji  którego wykładnię zawarto we wyrokach  TK z 19.V.1998r. U 5/97 oraz 11.V.1999r. P 9/98, cytuję: Art. 31ust. 3 zd. 1 określa przesłanki dopuszczalności ustanowienia ograniczeń i praw jednostki. W aspekcie formalnym wymaga on by ograniczenia te były ustanowione tylko w ustawie zaś w aspekcie materialnym dopuszcza ustanowienie ograniczeń tylko wtedy, gdy są one konieczne. Dodatkowym ograniczeniem dopuszczalnego zakresu ograniczeń jest zakaz  naruszania wolności i praw  (art. 31 zd. 2 w odniesieniu do prawa własności powtórzony też w art. 64 ust. 3). Nie może być tak, by o „konieczności”, wbrew art. 64 ust. 3 Konstytucji, decydował zarząd spółdzielni.

   W świetle powyższego, pozostaje chyba tylko złożenie (przez Adresatów niniejszego maila) prośby do P. Prezesa NSA o skierowanie do Sądu Najwyższego  wniosku o  rewizję nadzwyczajną  od wyroków NSA sygn. II OSK 1216/09  i II OSK 1255/09 z 23.VII.2010r.  Bo przecież „Kto znajduje się pod władzą Rzeczpospolitej Polskiej, korzysta z wolności i praw zapewnionych w Konstytucji.” (art. 37 ust. 1.)

  Osobiście, czynię to w aneksie do niniejszego i ponowię w formie pisemnej.

                                                                                                      Jerzy Neyman

+ 2 załączniki

___________________________________________________________________________

 

Jerzy Neyman                                                    Gliwice   10.XII.2010r

Słowackiego 26/7

44-100 Gliwice

                                      Do

                                            Pana Prezesa

                                            Naczelnego Sądu Administracyjnego

 

  Dot: prośba o skierowanie do Sądu Najwyższego wniosku o  rewizję nadzwyczajną od  wyroków NSA  sygn. II OSK 1216/09  i II OSK 1255/09 z 23.VII.2010r.

   W oparciu o zapis art. 57 ust. 2  Ustawy o Naczelnym Sądzie Administracyjnym, proszę o wniesienie rewizji nadzwyczajnej od wyroków NSA sygn. II OSK 1216/09  i II OSK 1255/09 z 23.VII.2010r. Wyroki, moim zdaniem, rażąco naruszają interes Rzeczpospolitej, konstytucyjnego państwa prawnego.

  W uzasadnieniu podaję, że sprzeczne z prawem jest różnicowanie uprawnień Obywateli RP będących współwłaścicielami nieruchomości zarządzanych przez wspólnoty mieszkaniowe w porównaniu do ograniczonych obyczajem (a teraz również wyrokami NSA) uprawnień współwłaścicieli w nieruchomościach budynkowych zarządzanych przez spółdzielczość mieszkaniową. Wyroki NSA odebrały współwłaścicielom w spółdzielczości mieszkaniowej, prawo współdecydowania o swojej (współ)własności i orzekły o nieograniczonym prawie struktur spółdzielczych (w kraju jest  ok. 10 tys. członków zarządów) do niejako automatycznego (a nie wyłącznie z udzielonego pełnomocnictwa) reprezentowania fizycznych współwłaścicieli nieruchomości we wszystkich postępowaniach (czyli nie tylko ograniczonych do sprawowania zarządu zwykłego) prowadzonych na zewnątrz spółdzielni. Powierzenie spółdzielni zarządu wynikające z art. 27 ust. 2 usm nie jest równoznaczne z powierzeniem jej nieograniczonych pełnomocnictw. Takie ujęcie zasad prawnych jest sprzeczne z ustawowym upoważnieniem spółdzielczości do prowadzenia zwykłego zarządu i godzi  w żywotne interesy ok. 12 milionów osób zamieszkałych w zasobach zarządzanych przez spółdzielnie.

  (Prośbę jw. powtórzę i przekażę w  formie pisemnej.)                    Jerzy Neyman